2025/02/07

Zdjęcie z ulicy: Jolanta i Basia

Chodząc po mieście często zbieram streetowe historie. Jedne z nich zaczynają się od zdjęcia, a kończą się dłuższą rozmową. A czasami zdjęcia są później, albo nie one są najważniejsze.

Leica Q2, 1/250s, f/1.7, ISO 250

Spotkaliśmy się przypadkiem w kawiarni na Saskiej Kępie w Warszawie. W jednej z tych, które są od zawsze i w których pączek smakuje tak samo od kilkudziesięciu lat.

Jolanta i Basia. "Jesteśmy przyjaciółkami od 50. lat! Poznałyśmy się na drugim roku studiów — matematyka i informatyka. Najpierw pracowałyśmy jako programistki mainframe’ów, pisałyśmy w PL/1 i assemblerze. To były czasy kart perforowanych, w których trzeba było ręcznie wybijać dziurki, niewdzięczna niewolnicza robota. Potem projektowałyśmy i wdrażałyśmy systemy i oprogramowanie."

Basia: "Tuż przed stanem wojennym wyjechałam do Australii, no i to był mój najlepszy zawodowo czas, do tego w przepięknej przyrodzie. Jadowite pająki? Tak, można powiedzieć, że to taka przyroda, która chce człowieka zjeść, jeśli nie się zwraca na nią uwagi. Po 16. latach wróciłam do innej Polski, a praca znalazła mnie sama. Tam pracowałam dla jednego z największych producentów telefonów i sprzętu GSM, więc firma po prostu przeniosła mi stanowisko i biurko z Australii do Warszawy.

No, to już rozumiesz, dlatego nie mogłam przestać się śmiać, kiedy podszedłeś i zapytałeś, czy używamy emaila...".


Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zapraszam Cię do newslettera, w którym piszę o nowych tekstach i zdjęciach. Możesz też zasubskrybować bloga przez kanał RSS.