2023/09/10

Dolomity: Tofana di Rozes za VI-

Gdy kończyliśmy drogę, nad masyw Tofany nadciągnęły chmury. Ostatnie metry pokonywaliśmy wspinając się w gęstniejącej mgle i coraz szczelniejszej ciszy, sam na sam ze swoimi myślami.

Po przewspinaniu dziewiętnastu wyciągów marzyłem tylko o tym, aby zwinąć liny, spakować sprzęt do plecaków i przez następne kilka dni jedynie jeść i spać. Pozostało zejść. Ścieżka powrotna kluczyła pomiędzy kamiennymi rumowiskami i kilka razy gubiliśmy drogę, nawet nie tyle schodząc, co zjeżdżając po obsuwającym się spod nóg zboczu.

Gdy kończyliśmy drogę, nad masyw Tofany nadciągnęły chmury. Ostatnie metry pokonywaliśmy wspinając się w gęstniejącej mgle i coraz szczelniejszej ciszy, sam na sam ze swoimi myślami.

O czym się myśli wychodząc w góry? Może o tym, żeby ze szczytu zobaczyć panoramę okolicy, może by wyjść na rozległą łąkę albo spotkać stado kozic. W zasadzie — niech to będzie cokolwiek, co nada temu wysiłkowi choćby nominalny sens. Ale nie mgła. To był jednak jedyny sens, jaki pozostał. Pusta, cicha dolina i dwoje ludzi powoli schodzących z góry po długiej wspinaczce.

Droga Constantini-Ghedina - Drugi Filar (VI-), 630m, 19 wyciągów


Jeśli spodobał Ci się ten tekst, zapraszam Cię do newslettera, w którym piszę o nowych tekstach i zdjęciach. Możesz też zasubskrybować bloga przez kanał RSS.