2023/11/01
Ciemniak - tatrzańska świątynia dumania
Czego nauczyłem się mieszkając przez kilkanaście miesięcy w Zakopanem? Lekcja numer jeden: zawsze miej ze sobą puchową kurtkę i czołówkę (tak, również latem i gdy wychodzisz z chałupy „tylko na chwilę”). Lekcja druga: przed wycieczką w góry przestudiuj prognozę pogody, a potem koniecznie wyjrzyj za okno i zobacz, czy jedno z drugim chociaż z grubsza się zgadza.
Tekst został opublikowany w magazynie "Na Szczycie" 2023/03 w cyklu "Moment na szczycie".

Wyglądam zatem. Chociaż miał padać śnieg, to nad Giewontem i Kasprowym Wierchem widać bezchmurne, błękitne niebo. Zapowiada się słoneczny marcowy weekend, a to oznacza tłok i gwar na szlakach.
Turystyka górska od kilkunastu lat bije rekordy popularności — sam Tatrzański Park Narodowy odwiedziło w ubiegłym roku ponad 4,5 miliona osób. Nie sprawdziły się zatem słowa Mariusza Zaruskiego, który wędrując sto lat temu po zimowych Tatrach, przewidywał że „pozostaną one, osłonięte lodową i śnieżną zbroją, niedostępne dla najszerszych mas (..). Tatry pustynne, świątynia ciszy (..)”.
Ale i dziś — przy odrobinie chęci — wciąż można zaplanować wycieczkę, która pozwoli nam ominąć tłumy i pobyć z górami sam na sam. Moje ulubione trasy to długie, ale satysfakcjonujące widokowo szlaki w Tatrach Zachodnich.

Aby zdobyć Ciemniak, trzeba pokonać przeszło 6 kilometrów podejścia i niebagatelną sumę przewyższeń przekraczającą 1200 metrów. Może dlatego na szlaku spotykam jedynie kilku skitourowców, stado ciekawskich kozic, a na samym szczycie lisa, z którym wymieniamy uważne spojrzenia. Po chwili lis rusza w dalszą drogę zaśnieżoną granią, a ja rzucam ostatnie spojrzenie na panoramę Tatr Wysokich i Zachodnich, pakuję sprzęt fotograficzny i zaczynam schodzić.
Kiedy zapada zmrok, zostaję w ciemności tylko ze światłem czołówki i własnymi myślami. Może właśnie o takiej świątyni ciszy pisał Zaruski.