2025/01/01
Podsumowanie roku: 2024
W telegraficznym skrócie o 2024, co to był długi i niezbyt łaskawy dla świata; robiłem rzeczy, żeby jakoś sobie z tym radzić.

Fotografia
Chociaż wydaje się to już odległe w czasie jak piramidy, w styczniu pokazałem wystawę "W Tatrach" w Warszawie, a powtórzyłem w marcu w Poznaniu. Dzięki, że oglądaliście - może w 2025 zobaczymy się w nowych miejscach?
Wróciłem do fotografowania ciekawych koncertów i dobrej muzyki - współpracowałem ze wspaniałą trójmiejską Globalticą Festival, Orkiestrą Społeczną, Radiową Dwójką, Nimitem. Fotografowałem Voo Voo w ramach koncertu MTV Unplugged, wróciłem na Ostróda Reggae Festival.
Korzystając z okazji polecam się do współpracy w 2025, bo jestem w tym naprawdę dobry, a do tego drogi. I dowożę.
Potrzebowałem nowego startu fotograficznego. Pożyczyłem na kilka dni Leicę Q2 i zanim się zorientowałem – przywiozłem sobie zza kanału swoją. To były najlepiej wydane pieniądze od dawna – zacząłem robić zdjęcia dla siebie, praktycznie codziennie. Warszawa, rodzina, przyroda, reportaż, muzyka, portrety, wyjazdy, no uzbierało się tego od wiosny na wystawę albo dwie.
IT i tech
Po kilku latach przerwy odpaliłem bloga, na którym piszę o wszystkim po trochu. Działa na sprzęcie wielkości paczki zapałek. Nie ma komentarzy. Własnie go czytasz.
Napisałem do niego własny static site generator i onarzędziowanie. Działa pod kilkoma moimi stronami i sprawuje się bardzo dobrze. Kontroluję go w stu procentach.
W ramach walki z cyfrowym uzależnieniem ogłupiłem swój telefon i wyrzuciłem z niego przeglądarkę, sociale, kolory. Jest czarno-białym i nudnym klockiem i póki co sprawdza się.
Outdoory
Dalej, kupiłem sobie porządny rower, z którym się polubiłem. Niepozorny ruch, który zmienił mi codzienne życie w mieście. Zrobiłem sobie mnóstwo radości i od czerwca do listopada przejechałem bez lajkrowego napinania się ponad 1700 km.
W związku z tym nie zrobiłem wspinaczkowej cyfry życia, bo zdecydowanie wolałem wyskoczyć do lasu, niż na ścianę. Ale jakoś tak wyszło, że byłem w Sokolikach, na Jurze, w austriackich i włoskich Alpach, w Dolomitach i w Tatrach, nawet jeśli czasami tylko przez chwilę. Pierwszy raz ever pływałem przez kilka dni na łódce i zobaczyłem Jeziorak, jakiego nie znałem siedząc latami na brzegu.
Otaczało mnie więc dużo wspaniałej przyrody, moczyłem nogi w kilku morzach, prawie zderzyłem się z dzikiem. Dotykałem ołtarza ofiarnego z paleolitu, stałem obok menhiru, widziałem ślady stóp człowieka sprzed 12 000 lat. Czego chcieć więcej?
Zachwytki kulturalne
Było tego dużo.
Widziałem wspaniałą wystawę Marca Chagalla w malutkim austriackim Gmund. Dotykałem ołtarza ofiarnego z paleolitu i widziałem ślady stóp człowieka sprzed 40k lat.
Czytałem sporo, a najbardziej w pamięci zostały mi światy Fernando Pessoi. Oglądałem filmy: tutaj chyba „Anatomia upadku”.
Muzyka: Kae Tempest (och, jakie wspaniałe odkrycie), Yussef Dayes (jeszcze większe!), Hania Rani (wciąż świetna).
Refleksje i takie tam
I - last but not least - był to też rok, w którym próbowałem jeszcze trochę gonić za nieustannie zasuwającymi do przodu tematami, książkami, zbyt głośnymi modnymi festiwalami i przeterminowanymi znajomościami - aż przestałem mieć na to siłę i ochotę. W 2025 zamierzam przede wszystkim nadążać za sobą samym, a nie za tym, co miałoby mnie uczynić fajnym, popularnym i lubianym.
Dziękuję wszystkim z którymi ten 2024 się wydarzył, z którymi było włóczone, jeżdżone, gadane. Lubię Was.